Osiem godzin samotności – jak pokonać psią nudę?
Idealny psi dzień, to dzień spędzony w całości z ukochanym właścicielem. Wspólne spacery, leżenie na kanapie przed telewizorem, wyjazdy czy niekończące się zabawy. Niestety w dzisiejszych, zapracowanych czasach pies musi pogodzić się z tym, że zostaje sam przez parę godzin dziennie. Każdy przeżywa ten czas inaczej. Jeden po prostu śpi, inny „płacze” godzinami a jeszcze inny demoluje wszystko, co znajdzie w zasięgu pyska. Dla każdego jednak jest to nic innego, jak stres związany z rozłąką. Jak radzić sobie z psią samotnością? Sposobów, które mogą pomóc jest wiele. Poniżej kilka z nich.
1. Petsitter lub sąsiedzka pomoc
Profesjonalny petsitter [źródło: Internet]
Najlepiej wynająć kogoś, kto wyprowadzi naszego psa na aktywny spacer. W internecie ogłasza się wiele chętnych osób tzw. petsitterów, które za niewielką kwotę zajmą się naszym czworonogiem na jakiś czas. Przy okazji takiego spaceru można także skorzystać z usługi szkolenia. Aktywnie spędzony czas, to dobry sposób na spożytkowanie psiej energii i odwrócenia uwagi od nieobecności właściciela. Petsittera najlepiej wybrać z polecenia. Musi to być osoba godna zaufania, dobrze traktująca zwierzęta.
Jeżeli pies cierpi wyłącznie z powodu samotności w ciągu dnia i potrzebuje, żeby ktoś był obok przyda się „psia niania„. Taka osoba po prostu jest przez parę godzin w mieszkaniu i ewentualnie wyprowadza pupila na zwykły spacer (lub aktywny jeśli właściciel sobie tego życzy).
Najlepszym wyjściem jest „układ” z sąsiadami. Czasem córka/syn chcą sobie dorobić, albo mama na macierzyńskim przy okazji może zabrać czworonoga. Warto zapytać 🙂
2. Zabawki
Wiele właścicieli uważa, że zostawienie psu ulubionych zabawek załatwia sprawę ich nieobecności. Niestety w większości przypadków to się po prostu nie sprawdza. Wyobraźmy sobie, że ktoś zostawia nas w tzw. czterech ścianach z ulubionym misiem albo nawet kilkoma. Mamy dwa wyjścia: spać (ale ile można?) albo bawić się misiem, który jest zupełnie niechętny do współpracy z wiadomych względów.
Osiem godzin w dobrze znanym miejscu, bez towarzystwa i zajęcia może doprowadzić do szału. Na miejscu psa też gryzłabym ściany z nudów.. Czy istnieją zatem zabawki, które potrafią zająć naszego psa? Tak 🙂
KONG – to zabawka idealna dla psów kochających jedzenie. Jest to specjalnej konstrukcji, gumowy przedmiot z otworem. Można go napełnić pastą (np. pasztetem), ulubionymi smakołykami lub mieszanką. Zadaniem psa jest wydobyć smakołyk z wnętrza dowolnym sposobem. Może to zrobić językiem, może przewracać czy nawet podrzucać zabawkę, tak długo, aż jedzenie zacznie samo wypadać. Każda z tych czynności wymaga od niego kombinowania i zajmuje mu doskonale czas a co najważniejsze męczy!
Wg mnie najlepszym wypełnieniem jest pasztet i porcja karmy. Jednocześnie pies dostaje posiłek i ma zajęcie, bo musi namęczyć się, żeby wylizać pastę ze środka. Dodatkowo pies podczas lizania i jedzenia naturalnie się wycisza (uspokaja). Efektem takiej godzinnej zabawy może być dłuuuuga drzemka 🙂
Konga można też zrobić samemu, jeśli wiemy, że nasz pies nie gustuje w jedzeniu gumy ;). Ja np. zrobiłam taką zabawkę z ulubionego jeżyka. Wystarczyło tylko wykonać odpowiedni otwór i gotowe!
Shelby z jeżykiem
Smakołyki również można zrobić samodzielnie 🙂 Tutaj jeden z przykładowych przepisów. Zobaczcie sami jakie to proste 🙂
KULA SMAKULA – o podobnym działaniu jak KONG tylko na same suche smakołyki czy karmę. Wewnątrz znajduje się np. labirynt dzięki któremu trudniej wydostać nagrodę 🙂
Fajna kula smakula może również posłużyć do innych zabaw np. do gryzienia czy aportowania – zobacz nasz test COMFY SNACKY BALL 🙂
GRYZAKI – mogą być naturalne albo sztuczne. Te naturalne to np. preparowane kości, ścięgna czy śmierdzące suszone płuca 😉 Ważne, żeby dobrać gryzak dla psa tak, aby starczył mu na dłużej. Im bardziej śmierdzący tym lepszy 🙂 Z doświadczenie nie polecam preparowanych naturalnych kości. Pies może po ich zjedzeniu cierpieć na problemy żołądkowe, a o sprzątaniu już nie wspomnę 😉
Sztuczne gryzaki to np. gruby pleciony sznurek, ulubiony miś do rozszarpania za kilka złotych 🙂

Kości prasowane [źródło: Internet]

Ścięgna suszone [źródło: Internet]

Pleciony, gruby sznurek [źródło: Internet]
3. Samotne zabawy z pewnym ryzykiem
Ilu właścicieli tyle pomysłów. Są też pewne zabawy, w które pies może się bawić bez naszej obecności. Jednak mają one swoje wady. Dlatego polecam je w ostateczności.
- poszukiwanie smakołyków – można rozrzucić czy schować ulubione smakołyki w różnych miejscach w domu. Za kanapą, pod stołem, pod dywanem. Jednak trzeba liczyć się z tym, że pies może stać się „szperaczem” 😉
- tysiące kartonów w jednym – pewna Pani behawiorystka ze Szwecji wymyśliła kiedyś zabawkę dla psa składającą się z wielu kartonów w jednym. Zabawa polega na rozszarpaniu kartonów, aż dojdzie się do nagrody – musi być wyjątkowo pachnąca. Bałabym się, że mój pies po takiej zabawie stanie się niszczycielem każdej paczki, która pojawi się w mieszkaniu 😉
4. Inne ciekawe niekonwencjonalne sposoby
- muzyka – zostawienie włączonego radia
- telewizja – sprawdź, może Twój pies lubi Animal Planet albo National Geographic Wild 😉
- feromony – psie feromony uwalniające się stopniowo ze specjalnego adaptera (urządzenie wkładane do kontaktu)
- kamera i skype – jeśli tylko masz możliwość podglądania psa w domu podczas Twojej nieobecności to ten sposób na pewno się sprawdzi 🙂 Możesz na bieżąco (na odległość) korygować niechciane zachowania!
Sposoby na psią nudę są naprawdę różne. Nie ma gwarancji, że każdy z nich zadziała na pupila, ale zawsze warto spróbować!
Jeżeli znacie jakiś inny, fajny sposób na psią nudę dajcie znać 🙂 chętnie dopiszę!
Podaj dalej artykuł psiarzom albo polub jeśli się spodobał 🙂
Z tym stresem związanym z rozłąką to nie do końca prawda – bardzo wiele psich niszczycieli po prostu nie ma zapewnionej dostatecznej dawki ruchu. Często, aby problemy się skończyły wystarczy wstawać codziennie pół godziny wcześniej i wydłużyć pierwszy spacer.
Z naturalnymi gryzakami trzeba bardzo uważać – niestety, suszone płuca, czy żwacze to nie jest coś, co pies może jeść codziennie w dużej ilości, bo mogą powodować biegunki. Znacznie lepiej nadają – ze względu na super zachęcający smród – na smakołyki szkoleniowe. Za płuca nawet mój seter-niejadek jest gotów wiele zrobić.
Co do petsitterów, mam (niestety) spore doświadczenie w korzystaniu z ich usług i obawiam się, że to może nieźle uderzyć po kieszeni. Osoby, do których mam zaufanie i którym byłabym gotowa powierzyć mojego psa za spacer aktywny biorą 80 zł. A kiedy pomnożyć to przez 5 dni w tygodniu zbiera się niezła kwota. Jako mieszkanka bardzo zapsionej dzielnicy jestem więc za sąsiedzką współpracą. Sama, będąc dzieckiem, wyprowadzałam na popołudniowy spacer psa mojej sąsiadki i sądzę, że taka „komuna spacerowa” to świetne rozwiązanie. Trzeba tylko poznać swoich sąsiadów. 🙂
To prawda jeśli chodzi o psich niszczycieli. Sami jesteśmy sobie winni w momencie, gdy pies nie ma odpowiedniej dawki ruchu w ciągu dnia. W tym artykule jednak nie poruszam problemu niszczycielstwa a podaje ogólne wskazówki 🙂 nie ma gotowych i uniwersalnych sposobów na samotność 🙂 a o sąsiedzkiej pomocy – fakt zapomniałam.. może dlatego, że nie mieszkam w mieście 😉 ewentualnie petsitterem może zostać córka czy syn sąsiadki, jeśli są na tyle odpowiedzialni, żeby móc wyprowadzić psa 🙂