6 najbardziej irytujących sytuacji, w których zaczepiamy obcego psa!
Wyobraź sobie sytuację, w której jedziesz windą z psem z dziesiątego piętra na parter. Sprawa wagi ciężkiej, bo to TEN poranny spacer. Twój pies albo jedzie spokojnie (jeszcze daje rade) albo już bije się z myślami i „zaciska łapy”. Nie chce zachować się nie w porządku, wszak nigdy nie robicie TEGO w windzie, ale przecież czuje po zapachu, że nie jeden przed nim odważył się na TO w tym miejscu. Wspierasz go na każdym kroku: „czekaj”, „dasz rade”, „już zaraz”. Gdy widzisz tylko, że zaczyna się rozglądać i nieśmiało wąchając podłogę zerkaja na Ciebie w poszukiwaniu aprobaty, przypominasz, że „nie wolno”, „nie tutaj”..
.. i wtedy winda zwalnia, zatrzymuje się na siódmym, otwierają się drzwi. Wsiada para. Jest mało miejsca i wiesz, że za chwilę (jeśli nie od razu) cała uwaga skupi się na Twoim psie.. Oni przyklejeni do drzwi, Ty po środku, i na końcu pies drepczący Ci po nogach, przyklejony do jednej ze ścian.
Ona. Pierwsza odważna. Jak zwykle, bez pytania wyciąga ręce. Chcesz być w porządku, więc uprzejmie prosisz, aby tego nie robiła. W tym momencie On, jakby głuchy i ślepy, decyduje się dokładnie na ten sam krok. Więc znowu prosisz i tłumaczysz. Nie pomaga.. zaczynasz mówić bardziej stanowczo i schylasz się, żeby odgrodzić psa, bo widzisz, że same słowa nie wystarczają. On mimo wszystko walczy o swoje. Więc powtarzasz się.. tym razem dosłownie warcząc, jednocześnie zasłaniając już psa sobą. Pan gwałtownie cofa rękę i uderza Cię, przypadkiem, mocno, prosto w nos. Tak, Twój nos. Nie wytrzymujesz.. „Boże..!”. Czujesz ból, który promieniuje Ci aż do czubka głowy. Pan zaczyna się śmiać i Cię przeprasza. Ty unosisz głowę i starasz się złapać powietrze. A on? Zgadnij.. znowu głaszcze Twojego psa, który jest teraz dostępny w całej okazałości, bo Twoje skupienie jest zupełnie gdzie indziej..
Nie,to nie jest sci-fi, to wydarzyło się naprawdę. Może jestem przewrażliwiona, a może po prostu inaczej postrzegam cudzą prywatność i przestrzeń, ale ta sytuacja mnie tak zirytowała (żeby nie użyć innego słowa), że postanowiłam uzupełnić mój artykuł, o witaniu się z psem. Jeśli go jeszcze nie znacie to znajdziecie go TUTAJ.
Pomijając już samo zapytanie o zgodę na pogłaskanie, dobrze by było zastanowić się przez chwilę czy w danej sytuacji nie sprawi się po prostu tym kłopotu. Wszak „powitanie” powinno być komfortowe dla wszystkich.
Poniżej 6 sytuacji, które mnie jako właścicielkę psa irytują najbardziej. Największym problemem w takich momentach jest to, że napotkana osoba widzi TYLKO psa i świetną okazję do jego dotknięcia. To niepohamowanego parcie na głaskanie też jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, ale może dlatego, że mam psa na co dzień.
1. Z psem w komunikacji miejskiej.
Niby zgodnie z regulaminem przewozu, ale jednak czujesz się tutaj bardziej jako gość. Twój pies musi się zachowywać spokojnie, grzecznie a przede wszystkim cicho. Nie może siedzieć na siedzeniu, zagradzać drogi ani zaczepiać pasażerów. Starasz się jak możesz. Pilnujesz go, obserwujesz, ale zdarza się, że coś lub ktoś odwróci Twoją uwagę. Prawie zawsze znajdzie się WTEDY ktoś, kto ma ochotę na to, żeby go dotknąć albo zawołać ot tak, bo ma taki kaprys (!) Super. Koniec jazdy w spokoju. A niech tylko pies jeszcze spróbuje skoczyć na siedzenie, kogoś, albo (o zgrozo) wyrazi swoje niezadowolenie. Od razu dowiesz się, że z takim psem w ogóle nie powinno się pchać do komunikacji miejskiej.
2. Spieszysz się z psem. Jesteś na światłach.
Czas ucieka. Twój pies naturalnie interesuje się otoczeniem podekscytowany równie mocno jak Ty. Zastanawiasz się nad tym czy zdążysz w konkretne miejsce, a on? Próbuje zgadnąć dokąd tak biegniesz i może usiłuje zrobić to nawet szybciej niż Ty, żeby sprawić Ci przyjemność. Nagle zatrzymują Was światła. Czekacie. Przebierasz nogami i wypatrujesz tego „zielonego”, żeby jak najszybciej przedostać się na drugą stronę. Jest, zmieniło się! Dajesz hasło idziemy, ruszasz gwałtownie do przodu i .. czujesz, że nagle cofasz się jak na tej klamce, o którą zaczepisz się rękawem przechodząc przez drzwi. Odwracasz się i widzisz Twojego psa z tyłu obmacywanego przez obcych ludzi pełnych zachwytu. Teraz pomyśl sobie, że odkąd masz psa zdarzyło Ci się to milion razy albo właśnie z tego powodu nie zdążysz dobiec już do autobusu.. co myślisz, co mówisz?
3. Stoisz z bagażami. Plecak obładowany po brzegi, w ręce torby i smycz.. na drugim jej końcu pies.
Czy to na światłach, czy w kolejce po bilet na pociąg, a może po kanapkę przed podróżą w zatłoczonym przejściu dworca. Ledwie stoisz z bagażami i łapiesz równowagę. Nagle czujesz pociągnięcie i lecisz.. z tym wszystkim. Może tym razem uda Ci się chociaż nie zaliczyć przysłowiowej „gleby”. Tylko dlatego, bo ktoś miał ochotę pogłaskać czy zawołać Twojego psa. Cudownie.
4. Siedzisz w towarzystwie z psem w restauracji/pubie.
Jesteś przy stoliku. Jak zwykle w takim miejscu w pełni odpowiadasz za zachowanie swojego pupila. Tak naprawdę od jego zachowania, może zależeć to czy lokal będzie dalej przyjazny zwierzętom czy nie. Jest nauczony, żeby spokojnie leżeć, czekać, być przy Twoim boku w takiej sytuacji. Cieszysz się, że nie musisz go zostawiać w domu i możesz wybrać się w jego towarzystwie na spotkanie, żeby pogadać ze znajomymi. Ale sielanka nie trwa długo.
Kiedy właśnie z zaciekawieniem słuchasz jakieś historii, albo opowiadasz własną, ktoś od drugiej strony zaczyna wyciągać ręce do Twojego psa. Momentalnie zaczynasz odjeżdżać z krzesłem albo próbujesz nie zostać wciągniętym pod stół. Ty po jednej stronie smyczy a on po drugiej. Między Wami stół z pełnymi szklankami. Rewelacja.
5. Drobne zakupy w kiosku, sklepie itp.
Stoisz w kolejce. Tym razem bez bagażu. Wolne ręce, pełna kontrola nad psem, widzisz wszystko dookoła. Nadchodzi Twoja kolej.. odwracasz się od psa i przez chwilę skupiasz na tym co masz załatwić.. czujesz, że smycz się napina.. już wiesz co się dzieje dalej? Znowu..
6. Dzieci.
Z dziećmi sprawa jest bardziej skomplikowana. W zasadzie to temat na osobny artykuł, albo nawet grubszą powieść. W jednej chwili musisz szybko ocenić sytuację i zadbać o to, żeby spotkanie było jak najbardziej bezpieczne. Przy okazji dbając o dobro swojego psa. No, ale.. co tam dobro.. przecież to pies a dziecko musi poznać zwierzęta i nauczyć się „dobrych” zachowań: „Chodź kochanie, pogłaszczesz pieska!” – słyszysz z daleka. A spróbuj odpowiedzieć, że sobie nie życzysz. Jeśli dodatkowo w takim momencie Twój pies nie ma na pysku kagańca za chwilę usłyszysz, że jest agresywny i dlatego nie można go głaskać. Nie jest? Cóż, jakby Ci to powiedzieć, to chyba coś z Tobą jest mocno nie tak skoro się nie zgadzasz. Irytujesz się? Chyba jesteś nienormalny 😉
Uwielbiam to, gdy ja mówię, że „nie” a ktoś dalej pcha się z rękami, bo lubi. A co gdybym to ja tak podeszła np. do jego dziecka, albo nawet do niego i pogłaskała go nagle po głowie. Bo lubię. Bo mam taką ochotę. I w nosie mam czy mówi „nie”. Skąd pomysł, że skoro pies jest ładny czy wygląda na łagodnego to można go głaskać zawsze i wszędzie? A co jeśli nie daj boże pies zareaguje niewłaściwie? Wtedy „co złego to nie ja?”, a pies jest nieobliczalny? I kto tu jest nienormalny?
Po prostu nóż mi się w kieszeni otwiera.. też tak macie?
3 najczęściej.. i 1… jadąc w bagażowym, rano kiedy pies jest pełen energii dosiadają się ludzie na których młody lubi sobie szczeknąć, przypominam mu że nie wolno i się uspokoja, po czym mądrzy ludzie zaczynają się wdzięczyć i generują koncert…
Taa.. i robisz co możesz, żeby pies się wyciszył a tu nagle las rąk do pomocy i tyle samo „dobrych” rad..
a ja w sumie nie mam aż tak ciężkich przeżyć i spostrzeżeń, mój pies jest bardzo towarzyski i przyjazny, ludzie często ją głaszczą i wole obserwować takie zachowania niż niechęć ludzi do zwierząt- bo wszak to świadczy, że lubią zwierzęta i mają do nich ciepły stosunek. Wolę żeby tak się zachowywali niż patrzyli wilkiem czy odnosili się niechętnie.
Ivett to zazdroszczę. Ja niestety jestem chyba zbyt często zaczepiana. Shelby przyciąga uwagę swoją urodą 😉
A już myślałam że tylko ja trochę się niekomfortowo czułam czytając ten artykuł. Mój pies też lubi nienachalny i delikatny kontakt z innym człowiekiem (jeśli nie jest to klepanie po głowie ale np. gładzenie boku szyji) i również wolę to niż gdy ktoś patrzy z niechęcią lub przerażeniem. Ale rozumiem też że nie każdy właściciel to lubi więc staram się nie dotykać innych psów bez pozwolenia. Ja zwykle umilam psu podróż tramwajem szkoląc go smaczkami (np patrz na mnie) więc jednyne komentarze które docierają do nas to Ależ ten pies wpatrzony w swoją panią! i nikt go nie dotyka żeby nie przerwać transu 🙂
Aleksandra na szczęście nie chodzi tu o wzbudzanie niechęci tylko o zwrócenie uwagi na to, że warto zapytać czy można pogłaskać i po ludzku ocenić sytuację czy nie będzie się przeszkadzać 😉 Znam wiele osób, które lubią głaskanie ich psów zawsze i wszędzie – podziwiam i rozumiem, że można i tak 🙂
Zgadzam się z Ivett w 100%, to jest dokładnie to, co miałam na myśli.
Na szczęście już się nie zdarza, bo wyprowadziliśmy się do lasu z Warszawy. Idziemy z psem na spacer. Pies sobie wącha coś w trawie, ja stoję obok i czekam aż skończy 🙂 Nagle z daleka leci taki mały 4-5 letni. Podbiega do nas i zaczyna… bić psa. Złapałam go za rękę i pytam co robi do cholery??? Dzieciak się szamocze i cały czas startuje z łapami do psa. Pies zgłupiał totalnie i położył się na ziemi nie wiedząc o co chodzi i co takiego zrobił źle, że go biją. Złapałam gnoja za kurtkę, podniosłam do góry, odstawiłam metr dalej i trzymam na odległość ręki. Na to pojawia się mamusia i krzyczy do mnie, że wzywa policję, bo ten zawszony kundel się rzucił na jej synka!!! W tym momencie byłam o krok od uszkodzenia kobiety i jej dziecka. Na szczęście zainterweniowali przechodnie i babcie sąsiadki z ławki pod blokiem, którzy widzieli całe zajście i bardzo ładnie się za mną i psem wstawili.. Pani oczywiście nie przeprosiła, rzuciła tylko kilka niewybrednych epitetów w moją stronę, zabrała małego bandytę i sobie poszła. Więcej tego duetu nie widziałam. Nie wiem, może to ja powinnam wezwać policję. Przepraszam za słownictwo, ale do dziś mi się ręce trzęsą na to wspomnienie.
Patrycja wcale Ci się nie dziwie. Ja kiedyś w Poznaniu na Malcie stałam w kolejce po lody. Było gorąco i paliło słońce, więc skorzystałam z okazji i przypięłam Shelby do drzewa obok, w cieniu. Ledwie odeszłam i widzę matke z dzieckiem, która wędruje w stronę psa. Ba! Pod koniec na odwagę popycha je w strone Shelby. Więc lecę z kolejki (nigdy nie wiem jak Shelby zareaguje – to tylko pies) i krzyczę głośno za wczasu „Ejj! Nie, nie!” a babka do mnie z „twarzą”: „Tylko nie Ej! Jak Pani się do dziecka odzywa?!”. No zdębiałam…
Oczywiście dalej usłyszałam, że skoro pies może ugryźć (jak to pies) to powinien siedzieć w kagańcu.. ale to że to ona do niego podchodzi nie ma znaczenia przecież. Heh.
Nie mam pojęcia skąd to się ludziom bierze. Głownie matkom z dziećmi. Na szczęście mój pies jest towarzyski i lubi jak go głaszczą. Często sam zaczepia ludzi jak już kogoś spotkamy, wdzięczy się z daleka i nadstawia zadek do klepania 🙂 Większość się pyta, czy mogą pogłaskać. Raczej zgadam się z komentarzem Ivett, że wolę jak chcą głaskać niż mięli by krzyczeć z daleka, żeby zabrać to bydle.
Jak ja bym chciała żeby chociaż zawsze pytali 🙂
Do mojego na ogół biegną dzieci by go pogłaskać, więc jest już uodporniony na maluchy. Trafiają się jednak mamusie lub babcie które krzyczą do dziecka „nie, bo pies Cię ugryzie”. Kiedy wyjaśniam, że mój nie ugryzie lub pytam grzecznie takie osoby dlaczego straszą dziecko moim psem, to słyszę odpowiedzi w stylu: „bo psy gryzą”, „bo pies mnie pogryzł i wiem że każdy może”, „bo psy są brudne i mają bakterie”…. Uwielbiam tą ostatnią odpowiedź 🙂
Taak.. ja przedwczoraj usłyszałam w tramwaju rewelacyjny tekst „Babciu a wiesz, że tylko te psy, które gryzą mają takie coś na sobie?”. Dziecko w wieku nie wiem, przedszkolnym? wskazujące na kaganiec..
To też chyba trochę zależy od rozmiaru i umaszczenia psa. Niekoniecznie od rasy czy bycia w typie. Bzdurne stereotypy jednak są bardzo zakorzenione w ludziach. Mój jest pręgowaną pół akito z czymś charto podobnym(?) z jednym niestojącym uchem. A i tak kiedyś usłyszałam, że wszystkie te pręgowane i czarne to agresywne są, o!
Oj jak sie zgadzam, u mnie jeszcze na tej liście jest wołanie, cmokanie i wyciąganie rąk do psa z którym trenuje gdy – 1) skupiam go przy nodze 2) odchodzę od niego na zostawaniu – pies waruje nieruchomo, jak odchodzę i wtedy – bach to idealny moment żeby podejść (czasem nawet podbiec) szczególnie jeśli chwile wcześniej nie zgodziłam się na głaskanie psa… a co do sytuacji w windzie… zdębiałam – poważnie Cie to spotkało? Brzmi wręcz nierealnie, nawet nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć, ech…
Poważnie.. pierwszy raz w życiu tak zarobiłam w nos a dalsza bezczelność Pana już totalnie mnie wyprowadziła z równowagi :/
Nie znoszę jak ktoś leci z rękoma do mojego psa. Owszem jest słodki i wygląda jak miś do głaskania. Tylko on bardzo nie lubi obcych rąk na jego głowie. I wcale się nie dziwię, bo i mi by się nie podobał jakby obcy ludzi piszczeli mi do ucha i tarmosili za grzywę…
Do ludzi nie dociera prośba, więc mimo iż wiem, że tak nie powinnam, to nie reaguję za bardzo jak na takich nachalnych szczeknie ostrzegawczo. Bo ile można prosić?
No dokładnie. Moja nie szczeka, tylko ucieka jak już naprawdę ktoś przegnie. Chyba ją muszę nauczyć :/
Do punktu szóstego – Nie miałaś ochoty poglaskać tego Pana/Panią po głowie? Albo po tyłku najlepiej 😛 Ja tam się musiałam powstrzymywać. Albo stanąć tak z 5 cm od ich twarzy i porobić jakieś „puci puci”. Może to by im otwarło oczy!
Mam to szczęście posiadać psa,który bardziej interesuje się mną i swoją zabawką niż obcymi. Ale kilka razy zdążyło mi sie, że wracając z spaceru przy korekcie zachowania dziecko zza mnie wyciagalo rękę do psa. Nie mam żadnych zachamowan przed kulturalnym opierdolem i poinformowac, że następnym razem takie zachowanie może skończyć się ugryzieniem
Mnie najbardziej wkurzją sytuację w stylu „mnie psy nie gryzą, ja się znam”
Czyli:
-Piękny pies, mogę pogłaskać?
-Nie, nie lubi obcych, a głaskanie sprawia mu dyskomfort.
-Co pani mówi, ja się znam na psach, o chce żebym go pogłaskał!
I lezie z tą łapą do psa, pochylając się nad nim i klepiąc po łbie… dalej mówić nie muszę, no ale koleś przecież się zna na psach… A efekt jest taki, że Donner szybko nauczył się szczekać na ludzi, którzy mówią coś do mnie lub do niego, żeby nie podchodzili.
Dokładnie.. i mówi się nie, ale co tam. Oni wiedzą lepiej.. bo one nie wygląda jakby była agresywna. Ehh. Wbrew pozorom czasem jej ktoś potrafi nie podpasować.
Najgorzej jak pies sam łasi się do ludzi, a oni jeszcze podkręcają :/
Terror niestety jak tylko widzi, że ktoś się nim interesuje to najchętniej wylizałby po buzi..
I weź tu wytłumacz człowiekowi, że nie chcesz żeby dotykał Twojego psa, jak on mało mu w ramiona nie skoczy… 🙂
Niestety tak jest. Kiedy mówię „nie”, to tak jakby grochem o ścianę. Nie rozumiem dlaczego ludzie są tak niereformowalni. Mamy skrajnie różne psy, jeden jest lękowy i jak ktoś wyciąga do niego ręce, to wpada w panikę (najgorzej!), a drugi zaś ekscytuje się tym, że wzbudza zainteresowanie. Zazwyczaj, kiedy jestem z Moreną i ktoś baaaardzo chce ją pogłaskać, to po prostu pozwalam na to, a to, że pies pobrudzi komuś ubranie łapami z błota – to ja przecież ostrzegałam. Najlepszym jednak sposobem okazuje się być słowo klucz / wytrych „te psy mają świerzb zakaźny” 🙂 Działa praktycznie na wszystkich.
Ja na szczęście rzadko miewam takie sytuacje, pewnie dlatego, że na spacery chodzę z dwoma Amastaff’ami 😉 Najczęściej albo ludzie przechodzą na drugą stronę ulicy, albo mamrocząc coś pod nosem o psie mordercy, chorobie psychicznej (tak, tak często to słyszę, że trzeba być chorym, żeby mieć takiego psa a dwa to już w ogóle) i innych takich przechodzą obok mnie, ale tak jakoś dziwnie bokiem. Dodam, że moje psiaki olewają mijających Nas ludzi, czasem na kogoś spojrzą, co oczywiście często odbierane jest jako chęć pożarcia w całości. Jak już ktoś odważy się do Nas podejść to albo zna rasę i zapyta czy może pogłaskać – to sytuacja, którą uwielbiam, moje psiaki bardzo lubią kontakt z ludźmi więc zawsze pozwolę na pogłaskanie, chętnie porozmawiam itd. Niestety jest też druga opcja kontaktu z ludźmi – poziom hard. A oto jedna z takich sytuacji: kiedyś czekając na męża pod jednym ze znanych dyskontów nagle nie wiadomo skąd podleciał do mojego psiaka Pan z kiełbasą … Na moje proszę mu nie dawać, Pan zareagował oburzonym : A dlaczego? Mówię, jeszcze grzecznie, że po prostu proszę go nie karmić. Pan prawie się zagotował ze złości, no bo jak to on nie może dać psu kiełbasy … Wywiązała się między Nami bardzo nieprzyjemna rozmowa. Miałam jeszcze kilka innych tego typu sytuacji, gdzie o mało nie rozsadziło mnie z wkurzenia 😉
U mnie są najgorsze… DZIECI!! Mój pies w tłoku czy coś spokojny i do dorosłych tez, lecz do nieznajomych ma respekt. A jak to dziecko lubi potarmosic psa, chociaż mówisz żeby go nie głaskać a np. Matka dziecka mówi „taki mały to nie gryzie to nic się nie stanie”. Nigdy nie ugryzl lecz kilka razy gdyby nie refleks to by już coś było.
Z całym szacunkiem, ale raczej jesteś nienormalna. Jeśli przeszkadza Ci, że pies Cię ciągnie na smyczy, to chyba znaczy, że źle go wychowałaś, albo może trzeba było kupić psa do torebki. Moim zdaniem to normalne, że ludzie interesują sie moim psem, bo mój pies jest krótko mówiąc zajebisty i ciężko nie zwracać na niego uwagi. Nie mam zamiaru być wściekła na cały świat o to, że ktoś chce pogłaskać Tosię, a ja mam akurat PMS.
Z szacunkiem, ale jestem nienormalna? :)))))))) No, no.. Chyba nie zrozumiałaś mojego artykułu, ale to dla mnie bez znaczenia z takim wstępem 😉 Może w tej branży, w której piszesz to normalne tak sobie oceniać 😉
Dla mnie nienormalni sa ludzie, ktorzy mecza psa przebierankami tylko dla wlasnej satysfakcji a nie dlatego, ze jest zimno… Mina Tosi mowi sama za siebie…
Aleksandra, chyba masz zerowe pojęcie o psach. Pierwsze co każdy psiarz powinien wiedzieć to, to że każdy pies jest inny. Mój pies też jest zajebisty. Ale nie znaczy to, że bezproblemowy. Za wcześnie zabrany od matki(ok 4tyg), ma lekkie adhd. Żadne dotykanie do karku nie działa, bo tak suka karci szczęnięta między 4-8tyg. Po wymizaniu, wygłaskaniu, ciumkaniu, klukalniu i innych super zaczepkach, Ptyś podnieca się i nie umie się uspokoić. Usilujac rozładować emocje, łapie różne rzeczy w pyszczek. Najpierw łapie mnie za buty, spodnie (polecam 6.30 poniedziałek), mówię ‚siad’ pies siada, po chwili idziemy, ale znów rzuca się na boki, w końcu łapie kawałek szkła, przerażona usiłuję mu zabrać, pies zaciska ząbki(jeszcze igiełki) na mojej dłoni.(bronienie zdobyczy to też nasz problem) Szkło też jest przyjemne w dotyku… ‚Siad’ czekamy, idziemy, łapie patyk i taką zdobycz zanosi do domu.
Mówisz o wychowaniu, zdajesz sobie sprawę, że na wychowanie ma wpływ nie tylko własciciel? Jeśli ktoś jest zaczepiany 10 razy w ciagu 40 minut? (Tak, my jesteśmy wybitnie zajebiści;)) Wiesz, że przez takie zaczepki uczy się podchodzić do obcych?
Później u małego wkryto dysplazję. Mały pies, mix dwóch ras, biodro na granicy zwichnięcia. „Jaki piesek jak zabawka, chodź tu śliczny cium cium cium”, odciągam, psu łapki się mieszają, ojej boli, ojej to jednak nie zabawka… A na ziemi tyle smakowitych kąsków! :O
Ptyś jutro ‚kończy’ 8 miesięcy. Po pierwszej operacji. Wciąż zaczepiany, taki śliczny, biodro takie wygolone. Robimy duże postępy, ale ile mnie to kosztowało, wiem tylko ja.
Ludzie są różni i psy są różne, wystarczy odrobina zrozumienia i akceptacji. Pieskie Sprawy, dziękuję za to 🙂 od razu lżej na duszy. 😀
PS: zajebistość sięgnęła granic, gdy zaczepiali nas z sąsiedniego samochodu ma światłach 😉
Ola ! Chętnię podejdę i Cię pomacam tu i ówdzie… bo jesteś zajebista i ciężko nie zwrócić na Ciebie uwagi. Bo chyba nie masz zamiaru być wściekła na cały świat o to, że randomowa osoba na ulicy chce Cie pomacać ? 😉 Peace.
Powiem tyle, doskonale cię rozumiem. Ja mam małego strachliwego psa z agresją lękową (obcego może ugryźć, gdy się boi, a nawet gdy w danej sytuacji się nie boi a ktoś obcy wyciągnie do niego rękę). Najgorzej jest też, że ktoś nagle bez pytania wyciąga rękę (bo co tam malutki to do głaskania), pies się boi a ktoś dalej nachalnie próbuje go pogłaskać. Rozumiem ludzi, którzy się pytają czy można pogłaskać (no małe, śliczne, ale gryzie 😛 ) no to ja w tedy odpowiadam „on może ugryźć” i spokój jest.
Bardzo fajny post, co więcej prawdziwy … ludzie nie rozumieją psich potrzeb, mnie również przeszywa kiedy tylko słyszę „Chodź kochanie, pogłaszczesz pieska!” wówczas nie wiadomo czy uciekać czy ryknąć bo tak jak piszesz zwykłe mówienie nie dociera. Ostatnio wraz z moimi terrorami stojąc pod sklepem dowiedziałam się,że mój pies powinien już dawno „zdechnąć” bo jak to 8 lat … ech … Pomijając już fakt w jaki sposób ludzie witają sie z naszymi psami stawając je w niekomfortowej sytuacji… Czasem wydaje mi się że pozwalając „pgłaskać” mojego psiaka w jakiś sposób wyrządzam mu krzywdę,ponieważ owe powitanie nie wygląda tak jak powinno i psiak czuje się skrępowany i niepewny siebie.
Ja miałam niestety sytuację w której podczas wypłacania większej kwoty z bankomatu ustawiła się za mną w kolejce kobieta i zaczęła wołać mojego psa będącego na smyczy. Ja walcząc z psem i bankomatem nie wytrzymałam i zwróciłam jej grzecznie uwagę a ona… zbeształa mnie bo… NIC NIE UPUŚCIŁAM przecież. Ja na prawdę nie wiem gdzie ludzie mają mózgi. Oczywiście nie zostawiłam tego wszystkiego bez odpowiedniego komentarza…
I nie, nie izoluję swojego psa od otoczenia, wręcz przeciwnie. Ale nie znoszę braku kultury.
Ja n.a. szczescie raczej nie mam tego problemu. Moje 2 samoyedy uwielbiają być glaskane i chwalone, a dzieci mogą je też przytulać, a i tak praktycznie zawsze ludzie pytają czy można . Natomiast wysoce nietowarzyski mastif pirenejski ma tak opanowaną paletę zniechęcających spojrzeń (od „nie dziękuję ” do „sp… bo Cię zjem) dostosowanych do okoliczności że nikt nawet do niego nie startuje
Idziesz na ten poranny spacer, a gość z drugiego końca korytarza usilnie próbuje przywołać twojego psa i tak codziennie. Na szczęście pies okazuje się być mądrzejszy od gościa i za każdym razem go olewa. Jeszcze rodzice dzieci i same dzieci, którzy uważają, że do psa tak po prostu można wyciągnąć ręce.
Zgadzam się z tobą. Mnie irytuje szczególnie 6. punkt. To jest tak denerwujące. Czasami odnoszę wrażenie, że ludzie to idioci.