Czy do Państwa można przychodzić z psem? – „Z czym?!”

', enableHover: false, enableTracking: true, buttons: { twitter: {via: ''}}, click: function(api, options){ api.simulateClick(); api.openPopup('twitter'); } }); $('#facebook').sharrre({ share: { facebook: true }, template: '
{total}
', enableHover: false, enableTracking: true, buttons:{layout: 'box_count'}, click: function(api, options){ api.simulateClick(); api.openPopup('facebook'); } }); $('#googleplus').sharrre({ share: { googlePlus: true }, template: '
{total}
', enableHover: false, enableTracking: true, buttons:{size: 'tall'}, urlCurl: 'http://pieskiesprawy.pl/wp-content/plugins/hueman-addons/addons/assets/front/js/sharrre.php', click: function(api, options){ api.simulateClick(); api.openPopup('googlePlus'); } }); });

Może Ci się również spodoba

33 komentarze

  1. JaPsiarz napisał(a):

    Wydaje mi się, że i tak takich miejsc jest sporo, a w wielu przynoszą nawet miskę z wodą 🙂 Kiedyś przed wejściem pytałem czy mogę z psem, ale zauważyłem że ludzie wtedy niepotrzebnie zastanawiają się i czasem odmawiają, więc teraz wchodzę „na pewniaka” co daje lepszą skuteczność 😉 Jednak wiem, że mój pies potrafi się zachować i nie będzie nikomu przeszkadzał tylko leżał pod lub obok stolika. Dzięki temu poza obsługą i innymi gośćmi ja oraz mój pies też czujemy się komfortowo w takim miejscu 🙂 Myślę, że jeśli pies nie jest nauczony zasad przebywania w restauracji, to lepiej zostawić go w domu – będzie to mniej stresujące i dla nas i dla naszego psa 🙂

    • PieskieSprawy napisał(a):

      Też tak uważam. Szczególnie, że takie psy, które nie umieją się zachować w miejscu publicznym psują renomę tym grzecznym 😉 Tutaj jak zwykle rozchodzi się o samokrytkę. Niektórzy uważają, że wolno im wszystko a co za tym idzie psom też na wszystko pozwalają :/

  2. Perperuna napisał(a):

    wciąż mnie dziwi, że ludzie mają z tym aż tak duży problem 😉 a najlepsze jest to, że nie tylko w restauracjach dajmy na to np na takiej poczcie czy w urzędzie- też raczej z psami nie wpuszczają no chyba że ma się szczeniaka to wtedy drzwi stoją otworem 😉

    • PieskieSprawy napisał(a):

      No właśnie.. szczególnie jeśli chodzi o pocztę. My mamy do niej spory kawałek i nie mam ochoty specjalnie tam sama wędrować. Często zabieram Shelby ze sobą i przy okazji wpadam odebrać listy (listonosz nie zawsze umie użyć domofonu :P), ale wtedy zawsze odchodzę od zmysłów czy ona jeszcze tam jest przed drzwiami czy może już ktoś ją capnął :/ No i latam jak opętana od kolejki do szyby..

  3. KaiTe napisał(a):

    Ja póki co, na szczęście, nie miałam nieprzyjemności z powodu wejścia gdziekolwiek z psem. Wszędzie gdzie do tej pory bywałam nikt nie robił problemu. Ale tak było latem, na wakacjach. Pamiętam jednak wyraźnie jedną sytuację, w zajeździe pod Bydgoszczą, gdy zapytaliśmy czy możemy wejść na ogródek z psem, pani powiedziała, że oczywiście jak najbardziej, że jeśli chcemy możemy też wejść na teren restauracji przez cały rok, później przynieśli nam miseczkę z wodą i pogłaskali psa. W nadmorskich restauracjach też za każdym razem dostawaliśmy miseczkę, a pies siedział normalnie na krześle, przy stole. Fajnie, że trafiałam w te lepsze miejsca 🙂

    • PieskieSprawy napisał(a):

      Na szczęście takich miejsc jest coraz więcej 🙂 Wiadomo, że nigdy nie będzie tak, że wszystkie będą dogfriendly, ale nie do wszystkich musimy też chodzić 😉

  4. Kasia napisał(a):

    Będąc raz w Łodzi na szkoleniu, przechajadzajc się ul. Piotrkowską napotklam super ogłoszenie znajdujące się we witrynie restauracji „Polskiej” i na obrazku słodkie Labradorki, a u dołu opis…,, Drogi kliencie, ze względu na wysokie temperatury nie zostawiaj swojego pupila w samochodzie na parkingu, tyko przyjdź do nas razem z nim 🙂 serce aż rośnie

  5. Klaudia D. napisał(a):

    Ja z reguły, kiedy chcę gdzieś wejść z psem, to kieruję się tylko i wyłącznie tym, czy przy wejściu nie ma przypadkiem zakazu wprowadzania zwierzaka. W pewnym miejscach rozumiem, że właściciele lokalu nie życzą sobie obecności psa, jednak fajnie, że w Polsce przybywa psiolubnych miejsc. Sama bez problemu poruszam się z moim komunikacją miejską, chodzę do bibliotek, księgarni, niektórych sklepów i restauracji. Do tej pory jeszcze nie spotkałam się na szczęście z dezaprobatą. Jednak ważne jest, aby pies potrafił się zachować. Myślę, że fajną akcją byłoby przyklejanie jakichś charakterystycznych znaczków w miejscach, gdzie bez problemu wejdziemy z pupilem 🙂

  6. Daria napisał(a):

    Zastanawia mnie czemu wpuszczaja zuli i meneli z gangrena do restayracji a zadbany pies nie moze bo na widok takich osob tez ludzie wychodza… Ost bylam w barze mlecznym gdzie siedzial taki oto czlowiek brudny smierdzacy z milionem ran na plecach do tego przyczail sie na moj pozostawiony obiad cos okropnego i juz nie mialam zamiaru tam wracac… Stad tez zastanawiam sie dlaczego takie osoby moga wejsc do restauracji a pies nie gdy jest grzeczny zadbany i dobrze pilnowany przez wlasciciela bo tj tez kwestia wychowania aby piesek umial sie zachowac w takim miejscu i aby takich miejsc przyjaznych psom bylo coraz wiecej 🙂

  7. Magda Dziki Nieogar napisał(a):

    Ja swojego czasu w rodzinnym mieście z odpicowanym chartem afgańskim zostałam wyproszona z ogródka przy pizzeri w sercu parku, w którym – jak mnie poinformowano, bo kartki brak – z psami nie można. Byliśmy jedynymi klientami (i to czterema, bo poszliśmy całą rodziną!) w tej pizzeri 😀 Dwa dni później znajoma pani menedżerki z yorkiem obskakującym wszystkich nie miała takiego problemu 🙂
    Ogólnie jestem w stanie zrozumieć obawy co do rozmiaru psa, nie jestem jednak w stanie zrozumieć nieuprzejmości jaką potrafią popisać się zarządzający lokalem.
    W niektórych sytuacjach psiolubne miejsca też nie zgadzają się na psy – wrocławska Vega nie wpuściła nas (3-4 osoby i 7 futer) do lokalu mimo, że są psiolubni. Absolutnie to kumam. Taka ilość zwierząt w lokalu to niezłe zamieszanie i pewnie stres. Bo my swoje psy znamy, wiemy, że nic nie zrobią – oni nie 🙂

  8. Magda z Pieskie Życie napisał(a):

    Na razie w Poznaniu nie mieliśmy negatywnych przygód. Co mnie trochę dziwi, bo ludzie się boją bulterierów. Na ulicy przechodnie kurczowo skracają smycze swoich psiaków, byle by nie miały kontaktu z naszych psem; ludzie mijając nas rzucają beznadziejne komentarze. Natomiast gdy idziemy do restauracji… nie ma żadnych uwag. Ogi dostaje miskę z wodą, a my delektujemy się jedzonkiem.

  9. Riko chow chow napisał(a):

    Jesteśmy z Krakowa i co rusz to odkrywamy nowe miejsca psiolubne. Staramy się zwalczyć stereotyp dużego psa strącającego ze stolików wszystko co popadnie. Jak do tej pory nie było sytuacji gdzie by nas do lokalu nie wpuszczono. Zawsze wybieramy takie miejsca gdzie nie ma wyraźnego zakazu oraz tam gdzie pies będzie czuł się komfortowo (np. miejsce będzie ciche i przestronne). W lecie w sezonie ogródkowym jest dużo łatwiej.

    • Adam napisał(a):

      a czy myślicie o tym, czy jedzący przy sąsiednim stoliku będą się czuli komfortowo?

      • PieskieSprawy napisał(a):

        Nie bardzo, skupiamy sie pewnie na jedzeniu, bo po to tam jestesmy 😉

      • Ola napisał(a):

        A dlaczego mieliby czuć się niekomfortowo? Zwłaszcza jeśli pies właściwie leży pod stolikiem. Prawda jest taka, że większe rasy mają w zwyczaju po prostu leżeć, za to te mniejsze robią dużo więcej hałasu i zwracają na siebie uwagę.

  10. Ciesia napisał(a):

    Kocham zwierzęta ale cieszę sie, ze nie wpuszcza sie raczej psów do restauracji itd. Mam potężna alergie na sierść i gdyby ktos siedział obok mnie właśnie z pieselkiem, który by krążył obok to juz bym dostała ataków kaszlu i kichania, a gdyby jeszcze podszedł (a ja nie umiem sie powstrzymać przed głaskaniem) prawdopodobnie miałabym wysypkę i zaczerwieniona skore, zatkany nos i wiele innych.
    Juz nie raz zauważyłam, ze będąc w miejscu gdzie pies jest dostaje alergii nawet bez dotknięcia go (alergeny) w powietrzu, wiec cieszę sie, ze w restauracjach ich nie ma.

    • Adam napisał(a):

      niestety właściciele psów to zwykle egoistyczni i egocentryczni ludzie, więc nie są w stanie zrozumieć tak prostych rzeczy…

      • PieskieSprawy napisał(a):

        Adam dlaczego wlasicicele psow maja uwazac na wszystko a innym wszystko wolno? 😉 Idąc tym tropem w restauracji powinni uwazac co podają do jedzenia, bo ktos moze byc uczulony na cokolwiek.. Wg mnie alergicy powinni byc swiadomi ze jezeli sa w miejscu publicznym, moze tam zjawic sie pies. Tak samo jak w restauracji, tak samo w autobusie.

      • Lucy napisał(a):

        nie przesadzasz? Przecież nie stołujesz się 3xdziennie w restauracjach. I dla Ciebie jednej tysiace- może miliiony psów mają mieć szlaban do restauracji???!!! Jesteś chyba królową angielską? To jej chyba wydaje się, ze glob ziemski został stworzony specjalnie dla niej :)) Uważam, ze alergie należy leczyc, albo przynamniej „zaleczyć”, a nie przesladowac alergeny- czytaj psy, ptaki na starówkach, konie w miejsowosciach turystycznych, kakao w batonach, lodach, makarony na cudzych talerzach, kurz uliczny, piasek na plaży i milion innych alergenów. Nie rób ze swojej dolegliwości ni cudu natury, ani aktu swojego meczeństwa.
        Ja cierpię na alergie np na kosmetyki. Ale gdy jestem na plaży, obok pani sperfumowanej, w pomieszczeniu w którym używa się odświeżaczy- nie wygrażam nikomu pięściami, ale sama się wycofuję, albo łykam co mi potrzebne i- wchodzę „w to”.

  11. ananana napisał(a):

    A jakie macie doświadczenia ze stacjami benzynowymi? Słyszałam różne opinie na ten temat i teraz w obawie, że ktoś mnie do środka nie wpuści z moim futrem zawsze przed podróżą sama jadę na stację żeby zatankować samochód, a później wracam po psiaka. Nie wyobrażam sobie, że miałabym ją zostawić w samochodzie samą nawet na te kilka minut, zwłaszcza w ciepły dzień…

    • PieskieSprawy napisał(a):

      Zwykle tankujemy na orlenie i niestety na drzwiach widnieje naklejka (z tego co pamiętam z ostatniej stacji benzynowej), że z psami wchodzić nie wolno. Także chyba akcja z wystawianiem misek polega wyłącznie na napojeniu psa w lato przed drzwiami. Postaramy się przyjrzeć bliżej temu zjawisku w tym sezonie 😉

      • Aaaa napisał(a):

        Poszłam na Orlenie zapłacić ich z małym pieskiem i w drzwiach mnie wywalili. 2 tyg temu

        • PieskieSprawy napisał(a):

          Stacja Orlen niestety nie zezwala na wchodzenie z psami. Warto zawsze zapytać najpierw czy można wejść, jeśli nie ma wyraźnego zakazu ani wyraźnego pozwolenia.

          • Bezkasku napisał(a):

            Orlen to post PRLowy twór który zastąpił CPN – zasłaniaja się nieistniejącymi przepisami o gastronomii…
            Przeciez jeśli ludzie się przemieszczaja z psami to dlaczego nie mieliby wchodzić z nimi na stację. Nie tankuje na Orlenie, choć nie tylko z tego powodu!

    • Magda napisał(a):

      Na stacjach Orlen nie ma problemu, byliśmy w kilkudziesięciu z naszym psiakiem i nigdy nie zostaliśmy wyproszeni, nawet w tych Orlen Bistro, gdzie spożywaliśmy posiłek.

      • PieskieSprawy napisał(a):

        Niestety oficjalnie orlen nie zezwala na wchodzenie z psiakiem ani na stację ani do restauracji. Cieszę się, że w tym wypadku mimo wszystko się udało 🙂

  12. Milena napisał(a):

    Fajny wpis! Ja też doceniam, krótką odpowiedź „Tak” i „Nie” bez wchodzenia w zbędne szczegóły. W Warszawie na Mokotowie gdzie mieszkam, można wejść z psem na pobliską pocztę, do warzywniaka a nawet apteki. Wszystko zależy od właściciela miejsca i osób tam pracujących. I zawsze powtarzam, że nie chodzi o to by psa wszędzie ze sobą ciągnąć ale by mieć WYBÓR. Ja też często idąc do restauracji nie zabieram psa, bo chcę mieć wolne ręce, albo wiem, że posiedzę tam na tyle długo, że nie ma sensu go „męczyć”. Znamy kilka lokali gdzie spokojnie można zjeść obiad w towarzystwie psa, albo pójść na kawę do kawiarni, wszyscy są mili i przyjemni, a pies to nie problem.

  13. Marteno napisał(a):

    Restauracja, bar i inne chociaż jest to dla mnie abstrakcja, że mogą niazaakceptować obecności psa a moje pieniądze tak, jestem w stanie wyjaśnić chociaż nie zrozumieć (prędzej wypije wodę z kałuży z której wypił mój pies niż przyjął przeprosiny za włos w zupie). Ostatnio podczas mrozów byłem zmuszony skorzystać z banku PKO BP w Warszawie oczywiście byłem z psem dalmatyńczyk (nie ma podszerstka i była w kurteczce bo był mróz). w banku wyjątkowo więcej kasjerek niż petentów i tylko weszliśmy wyskoczyła na nas jakaś sfrustrowana wściekła kierowniczka i wyrzuciła nas za drzwi – nie słuchała żadnych wyjaśnień. To jest właśnie Polska dzicz, chociaż widzę całkiem miłe gesty jak wystawiona woda dla zwierząt przed sklepami w okresach letnich (chociaż w mojej okolicy taką wodę wystawiają tylko przed sklepem którego właścicielem jest Wietnamczyk)

  14. ZULA napisał(a):

    Świetny artykuł.. Właśnie zapytałam nowo otwarte bistro w mojej miejscowości i otrzymałam odp w stylu Waszego nr. 4 było jeszcze dopisane, że to ze względu na to, że przychodzą dzieci… Ale generalnie w większych miastach restauratorzy zrozumieli, że klienci z psami to klienci z pieniędzmi i warto o nich zadbać i miło powitać ich pupila, odwdzieczą się sporym zamówieniem, hojnym napiwkiem i na pewno wrócą!

Odpowiedz na „Riko chow chowAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *